Konie to zwierzęta szczególnie wrażliwe na wszelkie zmiany w paszy; w tym na jej świeżość, zepsucie lub skażenie, zmianę zapachu czy konsystencji. Ich wyjątkowo czujny i wrażliwy zmysł powonienia wynika z natury gatunku – ułatwiał dzikim przodkom naszych udomowionych koni rozróżnianie pokarmów jadalnych od tych, których lepiej unikać. Przez złożoność układu trawiennego wszelkie zmiany w żywieniu koni powinny być wprowadzane stopniowo i z wyczuciem.
Większość właścicieli koni spotkało się z nagłym brakiem lub pogorszeniem się apetytu. Przyczyn takiej nagłej zmiany może być naprawdę wiele; od często występujących problemów zdrowotnych poprzez zmiany w składzie paszy, zepsucia ziarna czy braku konieczności stosowania jednego z ziół. Doskonały węch pozwala koniom wyczuć nawet najdrobniejszą i mało istotną zmianę w ich ukochanym musli, przez co koń może z dnia na dzień odmówić pobierania dotychczas stosowanej mieszanki. Zapach paszy jest dla konia niezwykle istotny; świadczy o jej jakości, smaku, świeżości oraz przydatności do spożycia. Niestety zdarza się, że nawet dobrze zbilansowane pasze, o dobrym składzie, przygotowane z wysokojakościowych składników mogą nie trafić w gust naszego czterokopytnego – dlatego w składach pasz często możemy spotkać dodatki mające na celu podniesienie ich smakowitości. Najpopularniejszym dodatkiem poprawiającym zapach i smak oraz zwiększającym wilgotność paszy jest melasa, czyli produkt uboczny produkcji cukru spożywczego. Z punktu widzenia wielu właścicieli koni jest ona mocno niepożądanym składnikiem w paszy, w żywieniu niektórych koni należy stanowczo jej unikać, ale w przypadku niejadków jest często niezastąpiona (o zaletach i wadach melasy pisaliśmy już TUTAJ). Na szczęście dla przeciwników melasy przemysł paszowy proponuje warzywne i ziołowe „aromaty” paszowe. W składach pasz często możemy spotkać warzywne dodatki (np. suszona marchew, wytłoki jabłkowe, pestki dyni, płatki kokosowe) oraz ziołowe (np. ziarno ostropestu plamistego, pokrzywę, rumianek, rokitnik). W przypadku warzywnych, owocowych i ziołowych dodatków właściciele koni muszą troszkę więcej pasz przetestować, żeby trafić w gust swojego niejadka; niektóre konie dadzą się „pokroić” za dodatek wysłodki buraczanej w paszy, a inne nawet nie spojrzą na taką mieszankę, ale szaleją za paszami ziołowymi – to już kwestia indywidualnych upodobań każdego konia. Zapach paszy jest istotny nie tylko dla koni, ale także z punktu widzenia właściciela – chętniej kupujemy pasze o pięknym aromacie, warto tu zwrócić uwagę czy zapach jest zgodny z podanym na opakowaniu składem oraz czy składnik dający ten zapach jest pochodzenia naturalnego, np. czy nasze musli faktycznie zawiera miętę czy tylko olejek miętowy lub aromat oraz czy jest to uwzględnione w składzie – stanowczo wystrzegajmy się pasz, w których czujemy zapach konkretnego składnika, ale nie widzimy go na etykiecie produktu (często pomijany w składach jest anyż, kardamon i olejki eteryczne)!
Smak paszy jest ściśle powiązany z jej zapachem – nawet najsmaczniejsza mieszanka, która nie pachnie atrakcyjnie może pozostać nietknięta w żłobie. Smak i zapach paszy zmieniają się nie tylko zależnie od dodatków, ale również jej świeżości; wiele koni nawet nie spojrzy na lekko podgniłą mieszankę, co akurat jest ogromnym plusem dla właścicieli – łatwiej jest uniknąć zatrucia po spożyciu nieświeżego musli. Świeżość paszy jest zależna głównie od czasu, który upłynął od dnia produkcji do momentu podania koniowi oraz od sposobu magazynowania po zakupie. Najlepiej wybierać lokalne firmy, które mieszają paszę dla konia na krótki czas przed wysyłką – nasz zakup nie zalega w magazynach. Bardzo ważne są również warunki w jaki trzymamy paszę w stajni; należy unikać wilgotności, paszę przechowywać w miejscu stosunkowo chłodnym, zacienionym oraz w regularnie czyszczonych pojemnikach. Dotyczy to nie tylko gotowych mieszanek paszowych, ale również podawanych komponentów; owies gnieciony szybciej chłonie wilgoć niż wersja niepoddana obróbce, a kukurydza śrutowana szybciej traci swoje właściwości w porównaniu do całego ziarna – zakup świeżej paszy gwarantuje nam, że ziarna w mieszance nie naciągnęły wody, a pozostałe składniki nie „zwietrzały”.
Każdemu właścicielowi konia zależy na możliwie najlepszym i najzdrowszym pożywieniu dla konia, ale zdarza się, że kupujemy „oczami” przez co zdecydowanie chętniej sięgamy po pasze w formie musli, mimo że są dokładnie tym samym co ich wersja granulowana. Ale forma paszy ma duże znaczenie nie tylko dla właściciela, ale i dla konia; granulat ma mniejszą objętość, koń nie ma możliwości wybrania „niechcianej” frakcji, mniej zachęca do żucia, ale ma wyższy stopień strawności niż musli – to najważniejsze różnice między musli, a granulatami (więcej różnic opisaliśmy TUTAJ). Ale skoro już zeszliśmy na temat konsystencji – to kolejny aspekt ważny przy wyborze paszy dla naszego wierzchowca. Warto w tym miejscu nadmienić, że nie każdy koń będzie preferował taką samą konsystencję paszy; trawokulki, mesz, wysłodki… To pasze, które najczęściej podajemy na mokro, ale jeden koń będzie wcinać taką paszę w każdej formie, a inny dopiero jak dolejemy na tyle dużo wody, że zamiast paszy będziemy mieć „papkę”, a wręcz zupę! Konsystencja paszy jest bardzo ważna w przypadku koni starszych, które mają problemy z uzębieniem, nie są one w stanie już pobrać i odpowiednio przegryźć tradycyjnego musli, to czas, kiedy każdy właściciel seniora musi zaopatrzyć się w pasze, które można podawać na mokro. Jednak, kiedy nie ma „wyższej konieczności” nie warto zalewać pasz; jest ziarno prawdy w tezie o wyższej strawności takiego ziarna, ale zalana wodą pasza wymaga od koni mniej żucia, a co za tym idzie wytwarza się mniej śliny, która z kolei buforuje pH w żołądku. Oczywiście są pasze, których nie należy, a czasem wręcz nie można podawać bez wcześniejszego namoczenia, tj. mesze, wysłodki, trawokulki, lucerna granulowana, itd., ale zalewanie podstawowego musli u zdrowego konia lepiej sobie odpuścić. Konsystencję paszy możemy zmienić nie tylko przez zalanie jej wodą, czasem wystarczy niewielki dodatek sieczki lub innych wysokowłóknistych dodatków (np. łuski), aby pasza wymagała większego zaangażowania w żucie,
Kolor paszy dla konia ma niewielkie znaczenie, jeśli zapach nie wzbudza podejrzeń, konsystencja jest do zaakceptowania, a smak paszy mu odpowiada, to nieładny kolor niczego nie zmieni. Kupując paszę (szczególnie granulaty, trawokulki, itd.) warto się jednak zastanowić czy ten produkt powinien mieć dokładnie taki kolor; czy nasze musli powinno mieć formę różnokolorowych kulek, czy trawokulka nie powinna być mniej zielona, czy granulat, w którym nie ma marchewki powinien być pomarańczowy? Tak, są na rynku producenci, który używają w swoich paszach nie tylko sztucznych aromatów, ale i barwników, które w większości przypadków nie mają naturalnego pochodzenia i są szkodliwe dla koni… Najczęściej występują w niewielkich ilościach, więc krótkotrwałe spożywanie takiej paszy przez konia nie wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem, ale po dłuższym okresie może negatywnie odbić się na zdrowiu konia!
Większość koni doskonale wie, co jest im potrzebne, a jakie pożywienie najlepiej omijać szerokim łukiem. My jako właściciele i hodowcy powinniśmy oczywiście zwracać uwagę na zapach i kolor podawanych pasz, ale warto się zastanowić – kiedy piękny zapach paszy czy intensywny kolor wzbudza nasze podejrzenia – zerknijcie w skład paszy, poradźcie się dietetyka lub szukajcie informacji u producenta.